Postanowiłyśmy wykorzystać ten fakt i na na pierwszy weekendowy wypad wybrałyśmy Brugię i Ostendę w Belgii :) Transportem zajął się nasz kolega, K., zabierając nas tam samochodem, więc tym razem nie było przygód z sncf czyli francuskim pkp. Droga upłynęła nam na oglądaniu krajobrazów: pola kukurydzy - całkiem amerykańsko- i białe krowy.... Aha! A więc to dlatego belgijskie czekoladki rzekomo smakują inaczej!
Brugia....okazała się przeurocza! :D Już teraz rozumiemy dlaczego każdy polecał nam wizytę w tym mieście, nawet zamiast Brukseli. Spójrzcie:
Brugia zwana jest " Wenecją północy", bo tu też można poruszać się na łodziach, pływając kanałami między ulicami i pod mostami :D Oczywiście nie omieszkaliśmy spróbować :) Oto jak wygląda Brugia z wodnego punktu widzenia:
Wycieczka łodzią to rewelacyjny pomysł, byłyśmy zachwycone! :D Ilość języków jaką posługiwał się pan kierowca ( motorniczy...?) była zaskakująca, na szczęście po demokratycznym głosowaniu - jak na kraj ze stolicą UE przystało - zwyciężył angielski, więc dowiedziałyśmy się także co nieco o samym mieście. Tak, to jest też jedna z ważniejszych różnic, wystarczy przekroczyć granicę, aby się przekonać, że tutaj ludzie Mówią po angielsku! Baa, po francusku i flamandzku też. Heh...
Brugia ma też coś w sobie z Amsterdamu, jest tu bardzo dużo rowerów. No i cóż, przyznaję się bez bicia.... belgijskie czekoladki są pyszne! :D Te sprzedawane w Polsce to naprawdę okropieństwo, ale te 'made in Brugia' spełniły wszystkie moje oczekiwania... ;)
Ciekawostki z Brugii?
Hmmm..... moją uwagę przykuł sklep z Świętymi Mikołajami, choinkami i lampkami bożonarodzeniowymi. Wiem, mamy wrzesień. Ale jak się okazuje, to nie była wystawa sezonowa, ale sklep całoroczny. Nie pytajcie mnie z czego utrzymuje się przez 11 miesięcy w roku. Ważne, że jeśli macie ochotę na nowy model bombek w maju to wiecie gdzie ich szukać;)
Brugii chyba naprawdę zależy na podkreśleniu swojej nietypowości, bo można tu też znaleźć niespotykane oprawki do okularów oraz...wyróżniające się krasnale ogrodowe :P
Taaaak...Brugię szczerze polecamy;) A że nam zawsze mało to tego samego dnia pojechaliśmy też do Ostendy :) Jak na osoby dużym szczęściem obdarzone, trafiłyśmy na koncert na placu z okazji..."bez okazji" :) Poszliśmy też na plażę, spacer brzegiem i parę ujęć w ciekawych miejscach:) Ostenda jest też niezłym miejscem na wypad, ale główną atrakcją jest morze. Mimo to, dobrze tu też zajrzeć:)
Trafiliśmy też na niesamowity sklep ze skarbami, bo chyba tylko tak można nazwać rzeczy jakie się tam znajdują: stare kostiumy do nurkowania, dawne przyrządy do pomiarów, mapy, kompasy, elementy dawnych okrętów....mnóstwo! Sprzedawca powiedział nam, że sklep prowadzi od 40lat - trudno się dziwić, że zainteresowanych, mimo niebagatelnych cen, nie brakuje!
Taaaaaak.............. to był bardzo udany dzień...... :)
I.
Piękne miasto z tej Brugii. Fajną wycieczkę sobie zrobiłyście, świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńIrmina... piłaś PIWO?! ;)
OdpowiedzUsuńBelgijskie Natalio! Leffe Blonde;)
OdpowiedzUsuńChoć i tak zawsze musi je za mnie dopić Madzia :P