sobota, 11 września 2010

Karuzela, karuzela...


Grzechem byłoby nie wykorzystać tego pięknego słońca, które obudziło nas w sobotnie południe (w końcu kiedyś trzeba odespać :P), dlatego też wyruszyłyśmy na Cytadelę, po drodze zahaczając oczywiście o naszą ulubioną cukiernię (niedługo poznamy już chyba cały personel, bo za każdym razem sprzedaje tam ktoś inny, nie mówiąc o tym, że za tą naszą lojalność powinnyśmy dostać jakąś zniżkę). Jak na studentki 5-tego roku przystało, za cel naszego spaceru obrałyśmy… wesołe miasteczko! A tam dla każdego coś miłego: szybkie machiny, które miotają człowiekiem w każdą możliwą stronę dla tych o mocnych nerwach i żołądkach, małe i wolne karuzele dla dzieci, loterie, automaty, domy strachu i oczywiście różowa wata cukrowa! Dla każdego coś miłego. Mówi się, że to mężczyźni są wiecznymi dziećmi, ale my wcale nie jesteśmy od nich gorsze i jak widać bardzo lubimy karuzele :P Tym razem jednak nie przyglądałyśmy się jej z daleka, a nawet z niej skorzystałyśmy, podziwiając przy tym widoki na naszym „Lille Eye” (i na oryginalną londyńską wersję przyjdzie czas). Pod wpływem chwili każda z nas w swojej głowie zmieniła trochę scenografię, w której dzień stał się wieczorem, a towarzyszka wyprawy przystojnym osobnikiem płci przeciwnej… Zdecydowanie wieczorem „diabelski młyn” (skąd ta nazwa???) musi cieszyć się największym zainteresowaniem…



A oto fragmenty naszego odkrycia.

Kolejnym punktem naszego sobotniego spaceru miało być zoo. Wcześniej jednak natrafiłyśmy na ciekawy obiekt w postaci drewnianego miasteczka, które zostało wyrzeźbione na przewróconym konarze. Nie wiem jak mogłyśmy go wcześniej nie zauważyć...

Dzisiaj złapałyśmy trochę słoneczka, a jutro kierunek: Belgia!

M.

P.S. Zaobserwowana dziś różnica kulturowa: Podczas naszego spaceru po zoo usiadłyśmy na jednej ławeczek, każda na swoim brzegu. Nagle obok nas pojawił się mężczyzna z wózkiem. Trochę się czaił, ale jako że nie miał innego wyboru, w końcu usiadł między nami… To się raczej w Polsce nie zdarza…

5 komentarzy:

  1. ja też bym chciał na taką karuzelę

    OdpowiedzUsuń
  2. też bym się bała usiąść między Wami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Korzystajcie dziewczyny, bo w Polsce jest strasznie zimno i ponuro...Nadeszła chłodna i wcale nie złocista jesień...bynajmniej w Wawie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też uwielbiam wesołe miasteczka, chyba codziennie bym tam chodziła. :)
    Na London Eye byłam na poczatku września, chyba niewiele się różni od Waszego Lille Eye. :)
    Rzeźby w drewnie są super!

    OdpowiedzUsuń