piątek, 10 września 2010

Nowy Rok

No i mamy poniedziałek. Tym razem zaczynamy "Stress Management" - jak można się było nie zapisać się na takie zajęcia?:)
Naszym wykładowcą okazał się profesor z Izraela. Był to jego ostatni tydzień na naszej uczelni, ponieważ przenosił się na uczelnię belgijską. Bardzo sympatyczny człowiek, z poczuciem humoru i dużą pasją w dziedzienie jaką się zajmuje.

Czego się nauczyłyśmy? Otóż nie wiem czy wiecie, ale jest naukowo udowodnione, że dla naszego zdrowia psychicznego bardzo ważni są inni ludzie. Niby to nic odkrywczego,ale okazuje się, że osoby posiadające więcej przyjciół szybciej leczą się z przeziębień, gryp, ale także poważniejszych chorób, ponieważ mają większą odporność. Zdecydowanie lepiej radzą sobie też ze stresem oraz mają bardziej pozytywne nastawienie do życia :) "The more social support, the better" - jak dobrze, że przyjechałyśmy tu razem! :D

W czwartek rano profesor życzył nam "Szczęsliwego Nowego Roku":). Jak się okazuje w kalendarzu żydowskim od 9 września mamy nowy, 5771-wszy rok- wszystkiego najlepszego zatem;)

W piątek przyszedł czas na egzamin. Kiedy otworzyłam arkusz ( test wielokrotnego wyboru ) okazało się, że odpowiedzi b i d są takie same. Napisane w inny sposób, ale znaczą to samo. Poprosiłam więc egzaminatora po angielsku o pomoc,niestety Pan nie za bardzo potrafił się porozumiewać w języku Rodziny Królewskiej, więc spróbowałam swoich sił i na tyle na ile mogłam wyjaśniłam po francusku, że odpowiedzi się pokrywają, więc nie mogę wybrać jednej z nich. Nie do końca mnie wysłuchał myśląc pewnie, że chcę poprosić go o podpowiedź. Ale nagle spojrzał na moje nazwisko i po cichu dodał "Nie mogę Pani pomóc..." Ooo! Tego się nie spodziewałam :D Powiedziałam więc jeszcze raz w czym problem, tym razem z najlepiej mi znanego języka, ale on tylko wzruszył ramionami. Na szczęście za chwilę na salę (wyjątkowo, tylko po to żeby wytłumaczyć nam niektóre słowa) wszedł profesor i od razu poinformował o błędzie w arkuszu. Pan "Polak" podszedł do mnie jeszcze raz i z przepraszającą miną, wskazując rąkoma na swoją bezradność, szepnął, trochę składając słowa: "Profesor może, ja nie mogę <pomóc>". 

Cóż, ważne, że zakończyło się happy endem;)

I. 

1 komentarz:

  1. Spostrzegawcza jesteś! :)
    Fajnie, że macie profesorów z różnych stron świata.
    Nawet jakiś ,,Polak" się znalazł. ;)

    OdpowiedzUsuń