niedziela, 22 sierpnia 2010

Viva la France...?

Let me introduce: Oto Pan Czuły Miś

Po 15 h jazdy samochodem w przeróżnych pozycjach i kombinacjach, siedzimy w naszym tymczasowym schronieniu. Na chwilę obecną jesteśmy wykończone i zawieszone, bo nie wiemy, gdzie spędzimy najbliższe 4 miesiące... Taka sytuacja na daną chwilę nam obydwu odebrała radość wyjazdu.

Dodatkowo nie opuszcza mnie uczucie ubezwłasnowolnienia. Dzięki mojej nieznajomości francuskiego nie jestem w stanie wykonać podstawowych czynności, które wymagają kontaktu z drugą osobą (czyt. zamówić sobie jedzenia czy zrobić zakupów :P). Ale to jest stan tymczasowy. Mam nadzieję, że po powrocie z Francji będę już co najmniej 2,5 języczna :P

A żeby nie było tak strasznie przygnębiająco na sam początek, bo wyjdzie na to, że to ja jestem ta marudna i narzekająca, to mała anegdotka z dnia dzisiejszego :) Otóż Niuś został zaatakowany przez ogromnego, spragnionego czułości... pluszowego misia, który na co dzień przesiaduje na oparciu sofy. Miś nie tylko rzucił się na nią całym ciężarem swojego pluszowego ciała, ale co więcej objął ją swoim silnym niedźwiedzim ramieniem. Można zatem powiedzieć, że Inia ma za sobą pierwszy francuski romans :P

C'ya
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz