Cóż, Francjeę na razie poznałam mało, ale mam kilka pierwszych spostrzeżeń:
1. ludzie są bardzo życzliwi, usmiechnięci i spokojni:) Każdy mówi "Bonjour! ( jak wymalowna czerwoną szminką Pani około 80-tki jaką dzisiaj spotkałyśmy przy windzie:) ), nie ma tu nic o czym o Francuzach slyszalam: ze nie lubią obcokrajowców, ze nie rozmawiają z ludźmi po angielsku nawet jesli go znaja, ze obrażą się jeśli pomylisz się mowiac do nich po francusku- nic z tego! Pomagają, nie obrażają się, nie krzyczą na siebie ani na dzieci , sa bardzo spokojni i chętni do rozmowy choćby na migi:)
2. dość malo pracują ( 35h pracy w tygodniu - piękne, prawda?;) ) ,a cieszą się życiem:)
3. mają duże rodziny i cenią sobie czas dla nich poświęcany, mają przerwę na lunch 2-godzinną ,ktora jest święta;)
4. pogoda jest zmienna, dość wilgotno, ale nawet jak popada to i tak jest cieplo! W Polsce zalożylabym po deszczu kurtkę i pełne buty, a tu wciąż baletki i krótki rękaw;)
5. mają nieziemsko dobre przysmaki "ciastkowe" ....o matko jakie dobre sa te "tartalette" czyli male tarty z owocami, migdalami ,czekolada, musem....żyć nie umierać!:D
Tak, to zdecydowanie stanie się naszym nałogiem....:D Wrzucę zdjęcie jak tylko je uwiecznię!
6. o winie chyba nie musze mowic:P i takiego wyboru serów pleśniowych w marketowej lodówce jeszcze nie widzialam:P
7. architektura niska i stara,ale zadbana bardzo:) przepiękne kamienice, każda inna, a na prawie każdym rogu piekarnia, ciastkarnia, kwiaciarnia lub naleśnikarnia;) wszystkie mają francuskie napisy ( a fe ten angielski!:P) i daszki nad wystawami albo krzesełka i stoliki przed:) myślałam, że takie widoki znajdę tylko w książkach albo w google grafika,ale tu tak naprawde jest!!:D
Taki klimat, że brakuje tylko Edit Piaf puszczanej z glośników na ulicy:P
8. ten francuski..... mogę go słuchać non stop:P albo mam ochotć śledzić przechodniów i podsłuchiwać albo czerpię radość ze sluchania reklam w tv lub radio...:P
9. Francuzi...;) osoby otyłe albo z nadwagą mozna policzyć na palcach jedej reki ( czyżby te tartalettki aż tak nie tuczyły?:D) Styl Francuzów to przeważnie koszule albo polo (+) często marynarki (+), eleganckie spodnie (+) i np. tenisowki (+). ;)
p.s. Francuzki też są szczupłe,ale jednogłośnie stwierdziłyśmy, że nie ubierają się aż tak dobrze. Mimo, że w niejednym sklepie baaardzo chętnie zrobiłybyśmy większe zakupy:D Według K. i A. Francuzi od Francuzek wola....Polki. Oh-laa-laa!:P
Tak, zgadza się, prawdopodobnie jestem jeszcze w fazie zachwytu:P Więc, żeby udowodnić, że widzę także minusy, oto dwa najważniejsze:
1. - Tu nie ma twarogu. -> Jak to nie ma twarogu? - No nie ma. Francuzi nie jedzą twarogu. -> Jak to nie jedzą twarogu?!?!?!
Z przykrością stwierdzam, że jest to dla mnie pewien rodzaj traumy. Musicie wiedzieć, że twaróg stanowi w Poznaniu 80 do 90% moich śniadań ( co mogą potwierdzić M., - moja współlokatorka;) i K. moja była współlokatorka;) ). Nie ustaję jednak w poszukiwaniach i między jednym serem pleśniowym a innym staram się dostrzec choć coś twarogo-podobnego.
2. - >Napiłabym się kawy. A., czy jest tu Starbucks? - A co to jest?
Buuuuuuuuhuuuuuuuuhuuuuu...............
Mimo to 9 > 2 ;)
I.
:D
OdpowiedzUsuńno więc jeśli chodzi o mnie, to sery pleśniowe przerzuciłabym do rubryki z minusami, zdecydowanie. :P Ale wiem, wiem - 'nie dorosłam jeszcze do pewnych smaków' ;P
nie ma twarożku?! no nie! i dajesz radę bez niego? ;o
do zapamiętania - zawieźć Ini twarożek, dużo twarożku, albo i jeszcze więcej.. :D
No i wynalazłam jeszcze jeden minus - ceny lotów do Lille! Zacna witryna edreams.com pokazuje najtańsze za około 160 euro, kolejne już za ponad tysiąc.. ;|
Cóż, trudno, najwyżej przyjadę stopem! :D
Mimo to, nadal przeważa liczba plusów, czyli pięknie jest ;)
buzi od siostry piechowskiej ;*
Oj tam z minusami:P A propos serów pleśniowych, to żurawinę też poproszę:D
OdpowiedzUsuńNo twaróg to na razie nie porozumienie...poskarżyłam sie dzisiaj Meksykance, ale spojrzała na mnie tak jakby ona też nie wiedziała co to jest twaróg;/
Zawsze jeszcze jest opcja samochodowa:D nieważne jaka, wpaść musisz!!:D
Buzi od siostrzyczki także :*
ja też nie mogę przeżyć braku twarożku ;-(
OdpowiedzUsuńto sprawia, że chce mi sie wracac do domu...
Ja jako współlokatorka, a w zasadzie też (niestety)już jako była współlokatorka potwierdzam, że I. jada na śniadanie twarożek, nie wiem czy w 80-90% jak pisze, w każdym razie gdyby ktoś mnie zapytał co I. jada na śniadania twarożek na pewno by się tam znalazł. Powiem nawet więcej jada twarożek z miodem o ile mnie pamięć nie myli:D
OdpowiedzUsuńpolskie pozdrowienia:)