Tak właściwie, to nasza erazmusowa przygoda zaczęła się już w kwietniu - w momencie kiedy dowiedziałyśmy się, że jedziemy do Lille! :D Radość była ogromna, ale zaraz później zaczęły się papierkowe zmagania ( na szczęście nie było aż tak źle jak przewidywałam ) a później .....szukanie mieszkania....
Właściwie to powinnam tej kwestii poświęcić osobny rozdział, bo nasze potyczki z tworzeniem sieci kontaktów i pytaniem każdego znajomego o koneksje z Lille, albo chociaż tylko z Francją, wysyłanie milionów maili oraz dzwonienie do znajomych znajomych i spędzanie czasu na zrozumieniu francuskich stron internetowych to spora część naszego przed-erazmusowego życia, która niestety przyćmiła ogólną francuską radość wyjazdową...
Ale! Żeby już na wstępie nie było tak chmurzasto ;) to mamy happy end:) Mieszkamy w kawalerce u znajomej mojej koleżanki. A. mieszka tu już 4 lata, zna francuski biegle, studiuje i zacznie też pracować niedługo;) Była tak miła, że udostępniła nam swoją przestrzeń życiową za stosunkowo niewielką opłatą ( jak na francuskie warunki...).
Także, choć znaleziony na tydzień przed, to dach nad głową jest :)
W trakcie ostatniego tygodnia przed wyjazdem, który można nazwać Wielkim Tygodniem, ze względu na ilość rzeczy do załatwienia/kupienia i szczególnie spakowania, doszłam do wniosku, że pakowanie 4-ro miesięcznego bagażu dwóch dziewczyn do samochodu, powinno stanowić element zaliczeniowy na egzaminie dla każdego logistyka. Co tam budowanie autostrad czy najkrótszej trasy dojazdu! Umieść walizki w samochodzie i jeszcze go zamknij, baa!
Naszym Rodzicom, wspólnymi siłami to się udało:) Komu w drogę, temu czas ( cokolwiek to znaczy:P) !
Do zobaczenia we Francji !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz